B1. Ceremonia przywitania [2031]
Przedpołudnie
w mieszkaniu. Emilia i Jan stoją na środku pokoju, na rękach trzymają
kilkutygodniowe/-miesięczne dziecko. Goście zebrani dookoła, w dłoniach
trzymają kieliszki szampana. Ceremonia powitania dziecka.
Jan:
Witamy wszystkich na ceremonii przywitania naszej córeczki. Imię
wybraliśmy już dawno i gdy pierwszy raz się tak do niej zwróciliśmy od
razu się uśmiechnęła.
Emilia: Przynajmniej tak nam się wydaje.
Jan: A skoro sama je zatwierdziła to nie pozostaje nam nic innego jak ją Wam przedstawić. Moi drodzy, oto Gabriela.
Emilia: Nasza Gabrysiu, życzymy Ci kochanie żebyś wyrosła na asertywną, ale i życzliwą
osobę. Żebyś była ciekawa tego co czeka za rogiem, otwarta na ludzi i
pomysły, otaczana przyjaciółmi. Żebyś uczyła się na błędach i żyła tak
by gdy już będziesz zgarbiona i pomarszczona, była cały czas uśmiechnięta i dumna z drogi którą obrałaś.
Jan:
My dołożymy wszelkich starań, aby i Twoje dzieciństwo i Twoje dorosłe
życie były pełne szczęścia i miłości. Zawsze będziemy Cię wspierać w
dążeniu do prawdy.
Emilia: Witaj Gabrysiu.
Goście podnoszą kieliszki.
Goście: Niech żyje Gabriela!
Oklaski. Agacie ktoś dzwoni na zegarek, to z pracy. Agata odchodzi na bok, wysuwa słuchawkę z zegarka i wkłada do ucha.
Agata: Jak to się stało?
Glos w słuchawce coś odpowiada.
Agata: (do słuchawki) Zaraz będę. (do znajomych) To z pracy, nagły wypadek, muszę lecieć.
Przerwa na napisy początkowe.
B2. Pierwszy kontakt, Iza, wszczepianie GPS
Przedpołudnie. Agata wchodzi do instytutu, wita ja Bartek, jej asystent.
Agata: Ilu ich jest?
Bartek:
7 kobiet, 14 mężczyzn i 6 nieletnich, łącznie 27 osób. Czujniki wykryły
ich jak tylko wylądowali na plaży. Po wielkości i fakcie braku
nadajników straż graniczna założyła, ze to stado fok wygrzewa się na
słońcu.
Agata: Podgląd z kamer pewnie trochę ich zaskoczył.
Bartek:
Od razu wysłali patrole i poprosili o nasze wsparcie. To niedaleko,
więc chwila i byłem na miejscu. Współpracowali, bez złości czy agresji,
trochę zdenerwowani.
Agata: Poinformowaliście ich o nadajnikach?
Bartek: Czekaliśmy na Ciebie.
Agata: Wiemy o coś o tożsamościach?
Bartek:
Część nie ma przy sobie żadnych dokumentów. Kilkoro to obywatele Arabii
Saudyjskiej. Pobraliśmy odciski palców i staramy się ich
zidentyfikować. Twierdzą, że uciekają przed prześladowaniami w swoich
krajach. Proszą o azyl uchodźcy.
Agata:
Sytuacja w Arabii Saudyjskiej znacznie się pogorszyła gdy Świat zaczął
rezygnować z ropy, chociaż prawa człowieka były tam łamane dużo
wcześniej. Gdzie są teraz?
Bartek: Przechodzą badania w ambulatorium.
Agata: Dzięki. Dawaj znać o postępach w ustalaniu tożsamości.
Bartek
kiwa głową i odchodzi. Agata wchodzi przez podwójne drzwi, personel
medyczny zajmuje się przybyszami, podają im również picie. Kilku
policjantów stoi na straży. Agata podchodzi do lekarza (Natalia).
Niektóre kobiety maja zakryte włosy, inne twarze, całe ciała.
Agata: Jak to wygląda?
Natalia: Drobne obrażenia, wycieńczenie, ale nic poważnego.
Para przybyszów przygląda się wymianie zdań i zakładając że Agata może wiedzieć coś więcej o ich losach wtrącają się do rozmowy.
Marek: (do Agaty) Co z nami będzie?
Anastazja: (wtóruje mu, ma włosy zakryte hijabem) Pozwólcie nam u Was zostać. Nie mieliśmy wyjścia, tam czeka nas tylko śmierć!
Agata: Na razie zostaniecie w ośrodku. Zakończymy badania, postaramy się potwierdzić Wasz status w Ubuntu. Przydzielamy Wam pokoje, znajdziecie w nich przybory higieniczne. Jeśli potrzebujecie ubrań to zgłoście się do pokoju nr 8.
Oliwia: Dziękujemy.
Agata: Musicie oczywiście zgodzić się na wszczepienie nadajników.
Aleksander: (z niedowierzaniem) Nadajniki? Wszczepione? A co my owce?
Agata: Obawiam się, że jeśli chcecie tutaj pozostać to nie macie wyjścia. Każde inteligentniejsze stworzenie, które objęte jest prawem ochrony życia musi mieć wszczepiony nadajnik. Są ograniczenia wagowe dla nadajników, ale generalnie wszystkie większe ssaki je mają.
Aleksander: (z przekąsem) Yhm, to o pysznej, soczystej, pieczonej jagnięcinie mogę zapomnieć?
Natalia robi wielkie oczy ze zdziwienia, później minę obrzydzenia, zniesmaczenia, odrazy.
Aleksander: Perspektywa życia z nadajnikiem wydaje się już być pobocznym zmartwieniem.
Oliwia: (do wszystkich) CIA inwigiluje cały świat od lat, więc przyjmijmy to bez dąsów.
Agata: Razem z nadajnikiem otrzymacie zegarek.
Wskazuje na swój zegarek.
Agata: Który jest częścią systemu. Główna funkcją tych urządzeń jest powiadomić odpowiednie służby w razie Waszego niebezpieczeństwa. Poza tym służą za dowód tożsamości. My zegarków używamy jako komunikatora i komputera podręcznego. Jednak w tym roku wchodzi nowy model i wszyscy nowi mieszkańcy Ubuntu zostaną wyposażeni w nowocześniejszy system. Chip jest teraz wszczepiany w kark.
Dotyka ręką karku - kręgosłup szyjny, tył.
Agata: A nie jak dawniej, pod skórę.
Wskazuje bok talii, nad miednicą.
Agata: Część funkcji zegarków u Was przejmie chip, który będziecie kontrolować przez polecenia myślowe.
Zapisywanie prostych notatek, zmienianie kanałów na telewizorze, zmiana
temperatury w domu, czy wybieranie numeru telefonu. Przeszkolimy Was
jak tego używać.
Aleksander: (żartem) To ja poproszę trzy.
Natalia: (uśmiecha się) Zapraszamy do gabinetu.
Natalia wskazuje na drzwi. Pielęgniarki zaczynają się nimi zajmować. Natalia odchodzi na bok i prosi Agatę na osobności.
Natalia: Wśród nich jest małżeństwo w którym dziewczynka ma dopiero 13 lat, mężczyzna 42.
Agata kiwa głowa przytakując.
Agata: Prowadź.
Natalia: Stanowisko numer 4.
Podchodzą do Dariusza, który siedzi na łóżku. Iza ma zakryte włosy, podaje mu kubek z wodą.
Agata: Dzień dobry, mam na imię Agata. Kieruje tym działem instytutu.
Agata spogląda na Izę.
Agata: Jak się czujecie?
Dariusz: Dobrze, wszystko jest w najlepszym porządku. Jestem Dariusz a to moja żona Izabela.
Agata zwraca się do Izy, życzliwie, ciepło, z troską.
Agata: Witaj Izabelo. Dobrze się czujesz kochanie?
Dariusz niecierpliwie wtrąca. Stwierdza oczywistość.
Dariusz: Jasne ze dobrze, mówiłem przecież.
Agata: Chciałabym usłyszeć zdanie Izabeli.
Agata patrzy Izie w oczy.
Agata: Jesteś bardzo młodą dziewczynką Izabelo. Powiedz mi, długo już jesteś żoną Dariusza?
Dariusz znowu wtrąca.
Dariusz: Półtora roku.
Agata spogląda na niego i wraca wzrokiem na Izę.
Agata: Jak zdecydowałaś że chcesz żeby Dariusz został Twoim mężem?
Iza: Jak to zdecydowałam?
Dariusz prycha i mówi pod nosem.
Dariusz: Dobre sobie. Wy chyba zupełnie nie znacie naszej kultury.
Agata: Właśnie nadrabiamy zaległości.
Natalia: No kiedy postanowiłaś, że małżeństwo z Dariuszem to właściwy krok?
Iza: Ja spełniłam wolę rodziców, oni wybrali dla mnie właściwego mężczyznę.
Dariusz: U nas to mężczyźni opiekują się kobietami. Iza rozumie, że to właściwa droga.
Agata:
Obawiam się, że tutaj mamy inne zwyczaje i mam duże wątpliwości, czy
Wasze małżeństwo zostanie uznane na terenie naszego kraju. Iza jest poniżej 20-tego roku życia, więc nie może podejmować prawnie wiążących decyzji, a co ważniejsze, przyznaliście że ta decyzja została podjęta za nią.
Dariusz: Czy dzieci nie powinny słuchać starszych? Chodzi tylko o ich dobro.
Agata: W Ubuntu odbieranie człowiekowi wolności jest karalne.
Dariusz: To co, chrzest też macie nielegalny?
Agata:
Chrzest, czy inna forma przywitania dziecka nie ponosi za sobą żadnych
prawnych konsekwencji, więc nie ma fizycznego wpływu na przyszłe życiu
dziecka.
Dariusz wstaje zdenerwowany i kontynuuje.
Dariusz:
W mojej Ojczyźnie to już dojrzała kobieta. Nasz prorok zaczął współżyć
ze swoją żoną gdy ta miała 9 lat. Musicie uszanować naszą tradycję!
Agata: Wkraczając na teren naszego kraju
automatycznie zaakceptowaliście nasze zasady. Nielogicznym byłoby
wymaganie abyśmy zmienili nasze prawa na takie jakie obowiązują w kraju,
z którego uciekliście. Rozumiemy jednak ze mogłeś krzywdzić Izabelę
nieświadomie, bo zostałeś tak wychowany, więc wytłumaczymy Ci jak
wyglądają zasady współżycia w naszym społeczeństwie, żebyś mógł się
przystosować i osiedlić na naszej ziemi jeśli Twój status uchodźcy
zostanie potwierdzony. Gdy społeczeństwo troszczy się o jednostkę,
jednostka dba o społeczeństwo.
Agata patrzy Dariuszowi w oczy i spokojnie nakazuje.
Agata: Usiądź. Chcemy porozmawiać z Izą.
Dariusz siada spokojnie. Natalia zwraca się do Izy.
Natalia: Choć z nami na słówko.
Natalia wyciąga rękę do Izy, ta lapie ja niepewnie. Wszystkie odchodzą w stronę drzwi do pokoju.
Natalia: Pewnie jesteś bardzo zmęczona, to nie potrwa długo. Zadamy Ci tylko kilka pytań i pójdziesz odpocząć do swojego pokoju.
Iza: To nie będę mieszkała z Dariuszem?
Agata:
Tutaj panują inne zasady i zanim Dariusz nie udowodni, że nauczył się
ich przestrzegać, musimy chronić narażone osoby przed możliwymi
nadużyciami z jego strony.
Natalia: Zaopiekujemy się Tobą. Już nikt nie będzie Cię wykorzystywał.
Iza: Dariusz się nie zgodzi.
Agata: On tutaj nie decyduje. W Ubuntu
każdy człowiek ma prawo wybierać czy z kimś chce mieszkać i kto to
będzie, jak również zdecydować kto nie będzie miał do niego dostępu.
Oczywiście dziecko do pewnego wieku musi mieć dorosłego opiekuna, ale
samo go wybiera.
Iza:
Ale kobieta jest po to żeby służyć mężczyźnie. U nas kobieta stanowi
tylko połowę jego wartości. A nawet w Europie kobiety zarabiają mniej
niż mężczyźni na tych samych stanowiskach, albo nie mogą pełnić pewnych
stanowisk, jak bycie księdzem. Czyli nie dorównują mężczyzną (pytająco)?
Natalia: W Ubuntu kobieta jest tak samo wartościowa jak mężczyzna, a mężczyzna jak kobieta i każdy może robić na co tylko ma ochotę dopóki nie krzywdzi innych.
Iza:
(po chwili namysłu) Ale mi nigdy nie pozwolono decydować. Nie wiem czy
potrafię to robić. (trochę przerażona) Muszę szybko znaleźć pracę.
Agata:
(śmieje się) Spokojnie kochana. Podoba mi się Twój zapał, ale jesteś
jeszcze małą dziewczynką i okazji do pracy będziesz jeszcze miała dużo.
Najpierw znajdziemy Ci opiekuna i wyślemy do szkoły.
Natalia: (życzliwie z uśmiechem) Jesteś w dobrych rękach. (z entuzjazmem) Pokazać Ci nasz ogród?
Iza przytakuje głową zadowolona.
B3. Spotkanie Weroniki i Cezarego
Wczesne
popołudnie, Cezary wraca do domu. Jest w windzie w swoim bloku. Widzi
sąsiadkę ze swojego pietra wchodząca na klatkę schodowa, wiec naciska
guzik by widna zaczekała.
Weronika: (uśmiecha się) Dziękuje bardzo.
Cezary: Cała przyjemność po mojej stronie (odwzajemnia uśmiech). Czwórka?
Weronika: Mój ulubiony kolor też Pan zna (z uśmiechem)?
Cezary: (z przekąsem, podnosi brwi) Na bank różowy (wybiera 4 piętro).
Weronika: Stereotypiarz.
Cezary: Szufladkowarka/etykieciarka.
Weronika: Taki macie zwyczaj poznawania nowych sąsiadów?
Cezary: Wybiegłem troszkę poza protokół. Cezary jestem.
Weronika: Weronika.
Weronika trzyma książkę Hobbit wraz z jakimiś zapiskami i zeszytami.
Cezary: (patrzy na książkę) Tyle można pisać o ryzykowaniu życia dla świecidełek...
Weronika: (spogląda na książkę) Jest jeszcze zemsta i walka o władze, ale pobudza wyobraźnię. Przerabiam to z moimi uczniami.
Cezary: Pani nauczycielka... Opowiadasz podopiecznym o elfach?
Weronika: Najbardziej lubią chyba smoki.
Cezary: Te rozszarpujące drugoplanowych rycerzy?
Weronika: (śmieje się) Najlepiej całe hordy.
Winda
dojeżdża na czwarte piętro, drzwi się otwierają. Cezary przepuszcza
Weronikę, która wychodząc odwraca głowę i ciągnie konwersacje.
Weronika: A Tobie co wypełnia czas? (z przekąsem) Jak już skończysz prześladować sąsiadów oczywiście.
Zatrzymują się na korytarzu. Ich drzwi dzieli jedno mieszkanie.
Cezary:
Traktuję to dość poważnie, więc mało czasu na inne rzeczy, ale czasem
programuję jeszcze roboty. Pięknie zebrane i oporządzające ananasy prosto na Twój talerz.
Cezary wskazuje palcami na siebie.
Weronika: A mówią, że w rolnictwie to można się tylko bólu pleców nabawić.
Cezary: No (zamyśla się na chwilkę). Całe szczęście u nas już nie. Wszystko już przeprowadziłaś?
Weronika: Tak, ale od trzech dni mam taki zawrót głowy, ze na nic nie mam czasu. Mieszkałam dość daleko i jeszcze nikogo tu nie znam.
Cezary: W czym mogę pomóc?
Weronika: Możesz pomóc mi się odprężyć.
Cezary: Z przyjemnością.
Weronika: Już ja się o to postaram (uśmiech).
Cezary: Daj mi 15 minut na prysznic.
Weronika: Fantastycznie! To za 15 u mnie.
Machają sobie z uśmiechem i wchodzą do swoich pokoi.
B4. Analiza sytuacji, alarmy w ośrodku
Wieczór. W biurze Agaty analiza sytuacji przybyszów.
Bartek:
Arabia Saudyjska potwierdziła autentyczność wszystkich paszportów.
Potwierdzili też, że Ci dwaj bracia co zgubili dokumenty również są ich
obywatelami. Pięciu mężczyzn i jedna kobieta okazali się być z krajów
Afryki, gdzie sytuacja jest stabilna. Jedna z nich jest Marta, która w
ambulatorium dowiedziała się że jest w ciąży.
Natalia: Niezbyt dobre wieści dla przyszłej mamy.
Bartek:
Niekoniecznie. W tamtych krajach nie ma wojny, ale sytuacja kobiet jest
dramatyczna. Nie mają praw wyborczych, nie mogą swobodnie się
wypowiadać ani ubierać. Kobieta w zasadzie należy do mężczyzny, który na
dodatek nierzadko ją bije i wykorzystuje. W większości przypadków nic
mu za to nie grozi. W większości tych krajów za seks przedmałżeński kobieta jest kamienowana, a mężczyzna chłostany?
Natalia: Bardzo oryginalna dewiacja seksualna.
Bartek:
Najczęściej za gwałt obwinia się kobietę, bo przecież to ona prowokuje.
Równie popularna praktyką jest zmuszenie ofiary do poślubienia
gwałciciela.
Agata:
(kiwa głową z ubolewaniem) Jeśli Marta wyrazi taką chęć to jej Adrian
też otrzyma azyl. Nie odeślemy go skoro jest najbliższą rodziną.
Bartek:
W rzeczy samej. Został jeszcze Aleksander, którego tożsamości nie udało
się nam potwierdzić. Mówi, ze nie ma Ojczyzny, ze jest wędrowcem
poszukującym lepszego Świata.
Agata: I co, to tutaj?
Bartek: Mówi, że jeszcze nie wie, ale da Ubuntu szansę.
Agata: Nie mamy innego wyjścia jak jemu tez udzielić azylu. Wszyscy oczywiście zostaną pod obserwacją na co najmniej rok. Aż upewnimy się, że szanują wolność drugiego człowieka.
Szef wchodzi do pomieszczenia.
Sławek: Rozmawiałem z Izą i zabieram ją do mnie. Nadia zajmie ją na wieczór. Poza tym reszta dzieci ma opiekę?
Natalia: Wszystkie są z rodzicami, tak.
Sławek: Lista azylantów gotowa?
Agata: Tak. Rano ogłoszę decyzje.
Sławek: Świetnie, spokojnej nocy.
Agata: Dzięki, Tobie również.
Natalia: Pa.
Bartek: Dobranoc.
Sławek wychodzi i zamyka za sobą drzwi.
Bartek: Jego Nadia jest chyba w podobnym wieku co Iza.
Natalia: Tak, rok starsza, bardzo rozgarnięta dziewczyna.
Bartek: Na pewno polubi Piotra i Pawła.
Agata: Na pewno nie będzie się z nimi nudzić (śmieje się). Chyba mamy wszystko, dziękuje ze zostaliście dłużej.
Zaczynają zbierać rzeczy i wychodzić z biura. Idą korytarzem.
Bartek: Trzeba Martę zapytać czy chce rozszerzyć azyl na swojego męża.
Agata: Tak, zaraz do nich zajrzymy.
Gdy
idą w sektor gdzie rozlokowani są przybysze rozlega się alarm na ich
zegarkach, że u kogoś wykryto oznaki krzywdy. Sygnał nad drzwiami do
jednego z pokojów zaczyna migać.
Bartek: To pokój Anastazji i Marka.
Agata podchodzi do drzwi i zaczyna pukać. Nadchodzi ochrona, ale Agata pokazuje im żeby zaczekali.
Agata: Halo, Anastazja, Marek, jesteście tam? Otwórzcie drzwi proszę. Coś się dzieje?
Drzwi się uchylają. Marek wygląda na zmieszanego/zawstydzonego.
Agata: Co się stało? Gdzie jest Anastazja?
Anastazja: Jestem, jestem (zza drzwi).
Marek otwiera szerzej drzwi, widać Anastazję skuloną na siedząco na lóżko, zakryta kołdra pod szyje.
Agata: Wszystko w porządku?
Anastazja: Tak, tak.
Marek: My tylko...
Anastazja: No ja lubię trochę klapsy i ten zegarek zaczął wariować.
Marek: Nie chcieliśmy zrobić nic złego.
Agata: Uff (śmieje się), jasne ze nie. Jeśli to lubicie i oboje tego chcieliście.
Anastazja: Już nie będziemy.
Agata:
Nie, to nie tak. Chcemy żebyście dobrze się u nas czuli i robili to co
lubicie robić. Jesteście nowi, więc ustawienia zegarków nie są jeszcze
zoptymalizowane pod Wasz styl życia, ale już po pierwszej dobie system
zaczyna dostosowywać ustawienia do stężenia hormonów. Do tego czasu możecie uciszać alarm kodami bezpieczeństwa.
Anastazja: Dziękujemy.
Agata: Zostawiam Was teraz i cieszymy się, ze dobrze się u nas czujecie. Dobranoc.
Marek: (razem z Anastazja) Dobranoc.
Drzwi się zamykają.
Agata: Już się bałam, że coś nie tak.
Natalia: Wszyscy po trochu najedliśmy się strachu.
Kolejny alarm na ich zegarkach.
Natalia: (uśmiecha się słysząc kolejny alarm) Rozbrykali się.
Bartek: Może lepiej dziś skalibrować ustawienia bo zapowiada się ekscytująca noc?
Agata: Sprawdźmy jeszcze ten. Resztą zajmie się ochrona.
Dochodzą do drzwi z migającym światłem nad nimi i zaczyna pukać.
Agata: Tu Agata, otwórzcie proszę.
Nie ma reakcji, ale słychać jakby kłótnie, więc Agata przysuwa ucho do drzwi. Przybiega ochrona.
Agata: (na poważnie, do ochrony) Otwórzcie to (wskazując na drzwi).
Ochrona
otwiera drzwi swoim kodem z zegarka. Agata pospiesznie wchodzi do
środka, za nią ochrona. Adrian podnosi rękę na Martę lezącą na łóżku.
Agata podbiega do Adriana i razem ze Bartkiem i ochraniarzami
obezwładniają go. Natalia podbiega do Marty (ubrana w cała na czarno,
ale zakrycie twarzy leży na łóżku, albo podłodze) sprawdzić co z nią.
Adrian: (zaskoczony) Co Wy robicie? Puszczać!
Agata: (do ochroniarzy) Wyprowadźcie go.
Bartek: Pójdę z nimi. Ulokujemy go w innym pokoju i zablokujemy drzwi.
Agata: Może postaw wartę.
Ochrona zabiera Adriana. Bartek wychodzi z nimi.
Natalia: Cała się trzęsiesz (Natalia przytula Martę), już nic Ci nie grozi.
Agata: Opowiesz nam co się stało?
Marta: (szlocha) Ja tylko... (przytulona) On chciał mnie wziąć, a ja dziś nie chciałam. Nie wiedziałam ze tak się zdenerwuje. Kazał spełnić małżeński obowiązek.
Agata: Często się to zdarza?
Marta: Zależy jaki ma humor. Naprawdę nie chciałam robić kłopotu.
Natalia: Jakiego kłopotu? Nawet tak nie myśl.
Agata: Tutaj nikt nie ma prawa Cię do niczego zmuszać.
Marta:
Ale ja się dziś dowiedziałam, ze jestem w ciąży. Jak nie będę go
słuchać to sama sobie nie poradzę. Powiedział mi że bez niego skończę
pod mostem, a teraz najważniejsze jest dziecko.
Agata: Szłyśmy tutaj żeby Ci powiedzieć, że przyznaliśmy Ci azyl, więc możesz zamieszkać w Ubuntu.
Marta: (zaskoczona, trochę ekscytacji, ale może jeszcze nie radości) Jeju, naprawdę? Dziękuję.
Agata się uśmiecha życzliwie.
Agata: Zatem, jak pewnie już wiesz, pieniędzy u nas nie ma. Każdy obywatel w Ubuntu ma zapewniony czysty i bezpieczny dom, zdrowe pożywienie, wygodne ubrania, opiekę medyczną i dostęp do edukacji, a jeśli chce pracować to dodatkowo otrzymuje prawa wyborcze oraz dostęp do rozrywek.
Marta: Dostęp do rozrywek?
Natalia: Wstęp do kawiarni, teatru, galerii sztuki, na dyskotekę, stadion, dostęp do sprzętu narciarskiego, samochodów wyścigowych.
Agata: Kursy skoków ze spadochronem, środki na wakacje zagraniczne, czy używki. To nagroda za wysiłek włożony w pracę na rzecz wspólnego dobrobytu. Bez pieniądza nie ma kredytów, długów, kryzysów finansowych, w których ludzie tracili domy i całe rodziny lądowały pod mostem. W kapitalizmie nigdy nie wiesz, czy prostytutka wykonuje swoją pracę bo ją lubi
i woli od innego zawodu, czy nie ma innego wyboru, bo jest w trudnej
sytuacji. U nas z pracą dla wszystkich dającą takie same wynagrodzenie
taka sytuacja nie występuje. Społeczeństwo w Ubuntu nie dzieli się na klasy,
więc nie ma ludzi którzy zarabiają na pracy innych. Nie ba bogactwa i
nie ma ubóstwa. Jest życie na godnym poziomie dla każdego człowieka.
Marta: Muszę to chyba zobaczyć, żeby to do mnie dotarło.
Agata: (zaśmiała się) Już niedługo zaczniemy Was zabierać na wycieczki, żebyście poczuli przedsmak Ubuntu zanim opuścicie ośrodek.
Agata patrzy w kartę.
Agata: Masz 20 lat, więc właśnie byś u nas skończyła edukację obowiązkową, a wraz z pracą lub studiami otrzymałabyś prawa wyborcze.
Azyl oznacza prawo do pobytu stałego, co od obywatelstwa różni to że
nie przysługują prawa wyborcze. Obywatelstwo zostaje nadane
automatycznie po okresie zamieszkania Ubuntu przez co najmniej ostatnią połowę swojego życia. Czyli dla Ciebie za kolejne 20 lat. Takie
obostrzenie wprowadziliśmy na wypadek próby przeprowadzenia
drastycznych zmian przez nowo przybyłych, którzy mogą mieć inne pojęcia
wolności.
Marta chwilkę się zastanawia.
Marta: Czyli będę mogła głosować rok przed moim dzieckiem.
Marta głaszcze się po brzuchu.
Marta:
Tak. No chyba, że Twoje dziecko okaże się wybitnie uzdolnione i
szybciej skończy edukację obowiązkową. Wtedy wraz z przejściem do
instytutu młodych geniuszy otrzymuje prawa wyborcze, bo jest to już
szkoła wyższa.
Marta kiwa głową, że rozumie.
Natalia: Troszkę musisz poczekać na głosowanie, ale wszystkie inne prawa przysługują Ci od razu. Dodatkowo, jako kobiecie w ciąży jesteś zwolniona z pracy na cały okres ciąży. Później przysługują jeszcze 2 lata urlopu wychowawczego na każde dziecko.
Natalia: Tutaj każdy rodzic otrzymuje potrzebną pomoc przy wychowaniu dzieci. Na pewno nie zostaniesz z tym sama.
Marta: To jednak mój mąż, a rozwód to grzech. Nie będę potrafiła spojrzeć ludziom w oczy po tym wszystkim.
Natalia: U nas małżeństwa i w ogóle związki na wyłączność są rzadkością,
ale jeśli dobrze pamiętam to mąż powinien wspierać swoją żonę,
opiekować się nią, a nie być jej oprawcą. Zostawienie osoby, która Cię
krzywdzi nie może być postrzegane jako coś złego.
Marta ma niepewną, może trochę zmartwioną minę.
Marta:
A co będę mogła robić później? Ja chcę pracować, ale umiem tylko
zajmować się gotować, sprzątać i zajmować się dziećmi. Rodzice są
biedni, na wsi nie było nawet szkoły. Ciocia uczyła mnie w domu ile
potrafiła.
Natalia: No to już mamy kilka opcji, ale nasze państwo oferuje szeroki wachlarz szkoleń jeśli najdzie Cię chęć na coś szczególnego.
Agata: Nie ma też żadnego problemu abyś wróciła do edukacji. Możemy Ci zapewnić indywidualne lekcje.
Natalia: (podekscytowana)
Widzisz, jest mnóstwo możliwości! Naprawdę mam nadzieję, że będziesz u
nas szczęśliwa. Jeszcze tylko Ty musisz zacząć w to wierzyć (uśmiecha
się).
Agata podchodzi do konsoli przy drzwiach i zmienia ustawienia.
Agata: Teraz tylko Ty masz dostęp do tego pokoju.
Marta kiwa głową że rozumie.
Natalia: Chcesz żeby z Tobą zostać?
Marta: Nie, dziękuję. Spróbuję zasnąć. (po chwili) A co z moją rodziną.
Agata: Azylem możesz objąć swoich najbliższych.
Marta: Mamę, tatę i moją ukochaną ciocię.
Agata: Oczywiście. Jutro się tym zajmiemy.
Marta: Tak bardzo dziękuję!
Agata i Natalia uśmiechają się.
Agata: Będziemy już szły.
Natalia: No to odpoczywaj.
Marta: Dobranoc.
Agata: (wychodzą) Do jutra.
Zamykają za sobą drzwi, są na korytarzu.
Natalia: Nadal nie mogę uwierzyć. Tak rzadko wyjeżdżam za granicę, że zapominam że ludzie mogą krzywdzić innych.
Agata: Dobrze, że zwiększyłyśmy czułość nadajników na skoki adrenaliny.
Natalia: (wzdycha z ulgą) Teraz już z górki (uśmiecha się).
Agata: Czas do domu.
Natalia: Najwyższy.
Idą do wyjścia.
B5. Ogłoszenie decyzji o azylach
Poniedziałkowy
ranek. Agata idzie korytarzem, a Marta akurat wychodzi, żeby też iść na
ogłoszenie decyzji o azylach. Agata zauważa, że Marta jest ubrana
kolorowo.
Agata: Hej.
Marta: Cześć.
Agata: Jaka odmiana.
Marta: Pierwszy raz od prawie 10-ciu lat wychodzę do ludzi bez hijabu/burki. Trochę się stresuję. Ale chcę, nigdy nie mogłam.
Agata ją przytula.
Agata: Dzielna dziewczyna. Jak się dziś czujesz?
Marta: Dobrze.
Agata:
Ty już wiesz, że zostajesz, więc idź po południu do Bartka. On pomoże
Ci się skontaktować z Twoja rodziną i przygotować ich przeprowadzkę. Ja
idę ogłosić decyzje o azylach reszcie.
Marta odchodzi, ale Agata jeszcze zwraca jej uwagę.
Agata: Marta.
Marta się odwraca.
Agata: Ślicznie Ci w tych kolorach.
Marta uśmiecha się i odchodzi. Bartek wychodzi z pokoju, do którego idzie Agata.
Bartek: Cześć. Już im powiedziałem, że otrzymali status uchodźcy. Czekają na Ciebie.
Agata: Reszta wie, że ich odsyłamy?
Bartek: Właśnie do nich idę.
Agata: Ok, na razie.
Bartek odchodzi. Agata wchodzi do pokoju z azylantami. Zebrani cieszą się, są podekscytowani.
Agata: Dzień dobry.
Ludzie odwzajemniają przywitanie i zaczynają słuchać Agaty.
Agata: Oficjalnie witam Was w Ubuntu. Otrzymaliście status uchodźcy, więc możecie u nas zamieszkać na stałe. Za
kilka dni zostaną Wam przydzielone mieszkania. Do tego czasu objaśnimy
Wam zasady życia w naszym społeczeństwie. Zapoznacie się z naszymi
zwyczajami, wytłumaczymy Wam czego oczekujemy od gości. Zapewnimy Wam pracę dostosowaną do Waszych kwalifikacji i upodobań, zapewnimy szkolenia. Mam nadzieje, że Ubuntu okaże się tym czego szukaliście.
Anastazja: (raczej cicho bo stoi blisko Agaty) Dziękujemy.
Agata uśmiecha się. Anastazja z Markiem trzymają się za ręce, odwzajemniają uśmiech.
Agata: No to zaczynamy część informacyjną. Może usiądźcie.
Uchodźcy siadają na krzesłach.
Agata:
Jako nowo przybyli, czyli ludzie, którzy wychowywali się poza naszą
kulturą i mogą nie rozumieć naszych zwyczajów, będziecie objęci przejściowym okresem obserwacyjnym. Wasze zachowanie w miejscach publicznych będzie rejestrowane i analizowane.
Rafał: Nie jesteśmy dzikusami.
Agata: (robi minę wiesz co, żartując) A może my jesteśmy? (już na poważnie) Mamy bardzo mały odsetek chorób zakaźnych jak HIV, czy HCV (WZWc). Większość nowych zachorowań to efekt wakacji. Wewnątrz Ubuntu nadajniki zapisują każdą osobę z którą wejdziecie w fizyczny kontakt,
aby nowe zakażenia szybko wykrywać i zapobiegać rozprzestrzenianiu się.
Jeśli będziecie przebywać w otoczeniu choroby zakażonej, otrzymacie informacje o rodzaju choroby i środkach ostrożności na zegarek.
Michał: Tacy ludzie mają pewnie ciężkie życie. Wytykani palcami.
Agata:
Choroba rzadko jest winą chorego, więc nasze społeczeństwo współczuje
takim ludziom, a państwo stara się pomagać poprzez na przykład pomoc w
szukaniu osób o tych samych, na dany moment nieuleczalnych,
dolegliwościach. Mogą oni wtedy obcować ze sobą bez obaw o
rozprzestrzenianie choroby. Nasi naukowcy co i rusz tworzą nowe leki,
więc sytuacja ulega ciągłej poprawie. Nawet wirus opryszczki znalazł się na liście badań. Zegarek powiadamia Was również gdy blisko Was przebywa osoba nieletnia (poniżej 25), bez RISUG, odmawiająca pracy, czy która została skazana za złamanie prawa. W ostatnim przypadku macie dostęp do szczegółów przestępstwa.
Rafał: Nie zamykacie zwyrodnialców w więzieniach?
Agata: Odosobniani są tylko ludzie stanowiący zagrożenie dla innych.
Natomiast jeśli ktoś rozumie, że źle postąpił i że nie można tak robić,
to system powiadamiania zegarków całkowicie wystarcza. Większość takich
osób bardzo się stara aby odzyskać zaufanie społeczne.
Anastazja: A co gdy ktoś przekona ofiary by wycofały oskarżenia?
Agata:
Znowu wracamy do braku pieniądza, który był używany na przykład przez
Jacksona do przekupywania rodzin swoich ofiar. Gdyby nawet było czym
wpływać na zeznania pokrzywdzonych to jest to w Ubuntu nielegalne. Nie ważne czy jesteś królem estrady, czy cichą myszką, prawo działa dokładnie tak samo – za złamanie prawa zostaniesz osądzony a informacje o wykroczeniu dostępne będą dla osób z Twojego otoczenia. Żadne przestępstwo się nie przedawnia i jest ścigane z urzędu. System braku wykluczenia, edukacji i informacji niezwykle skutecznie wpływa na minimalizowanie przestępczości.
Oliwia: (nieśmiało, ale z zaciekawieniem) To prawda, że ludzie muszą u Was chodzić nago?
Agata: (zdziwiona) Nie.
Dariusz: (przerywa) Przecież widzieliśmy tamtego faceta przez okno!
Agata: Bo można jeśli się chce, ale nie trzeba. Traktujemy nagość jak coś zupełnie naturalnego, więc jeśli ktoś nie ma życzenie zakładać ubrania to nikt go nie zmusza.
Aleksander: (rozmarzony) Na waleta przez miasto. A seks?
Agata:
To coś jak... (myśli) Nie kładziemy butów na krześle, żeby nie
pobrudzić innych. Tak samo z seksem w miejscu publicznym, dbaj o
czystość swoją i innych, a nikt nie będzie się czepiał.
Michał: To wszystko? Przecież dzieci mogą zobaczyć.
Agata: A to u Was dzieci nie mogą patrzeć na seks?
Oliwia: Mi zdarzało się wpaść na rodziców (mina no cóż).
Agata: Seks jest naturalną częścią życia ludzkiego, a zarazem jedną z podstawowych potrzeb jak jedzenie czy spanie.
Aleksander: (przemyślanym tonem) I śmierć.
Agata: Tak, dlatego nie cenzurujemy również widoku naturalnej śmierci, czy narodzin.
Te czynności, te zdarzenia, te etapy życia towarzyszą człowiekowi od
setek tysięcy lat. Jaki jest sens by nagle zaczynać się z nimi ukrywać,
skoro ani w przeszłości my, ani inne gatunki nigdy nie miały z tym
problemu?
Agata wskazuje na zawieszony na ścianie dokument.
Agata: Tutaj macie naszą Konstytucję.
Marek: To cały dokument?
Agata: Tak, zasady miały być jak najbardziej uniwersalne, by było ich jak najmniej, bo każdy zakaz wykraczający poza podstawowe prawa pozwalające człowiekowi swobodnie istnieć to cenzura.
Anastazja: (mina o proszę) Nie marnujecie papieru.
Marek: Przecież musicie mieć więcej praw.
Agata:
Prawa ogólne, to bardziej kwestia aktualnej sytuacji i wiedzy, a nawet
gustu. Mogą się z czasem zmieniać. Ustalamy je w referendach. Weźmy na
przykład kompetencje czy wybór prezydenta, albo wiek nieletności, czyli od kiedy można decydować o swoim losie. Ustaliliśmy go na 25 lat, bo wtedy mózg
przeciętnego człowieka osiąga pełną dojrzałość. Po tym czasie szkodliwe
substancje nie hamują już jego rozwoju, więc uznaliśmy to za granicę
pełnej odpowiedzialności za swoje życie. Może
w przyszłości ten wiek nie będzie już adekwatny, natomiast wątpię, żeby
zakaz krzywdzenia innych wewnątrz dążącej do szczęścia i rozwoju
społeczności kiedykolwiek się zdezaktualizował.
Anastazja: (wskazuje na pierwszy punkt) Dlaczego zakazana jest tylko krzywda fizyczna? Co z psychicznym znęcaniem się?
Agata: Krzywda psychiczna to objaw niewolnictwa. Prawdziwie wolny człowiek, który może odwrócić się na pięcie i odejść nie odczuwa bólu psychicznego.
Aleksander: A nie mogliście wszystkiego streścić pojedynczą zasadą "nie ingeruj w życie drugiego człowieka bez jego zgody"?
Agata: W zasadzie to właśnie mówi nasza Konstytucja, tylko w troszkę rozwiniętej formie. Pozwalamy żyć jeśli chcesz, umrzeć jeśli tak zdecydujesz, uczyć się, albo pracować gdy masz ochotę. Czasem trzeba jednak wyjaśnić, że przykładowo zanieczyszczanie planety, czyli krzywda bezpośrednia, takie prawo również łamie. Żeby nie było niedomówień (uśmiech). Degradacja
środowiska wpływa na wszystkich mieszkańców Ziemi, w odróżnieniu od
zatruwania własnego ciała, które wolności innych nie narusza.
Aleksander uśmiecha się.
Oliwia: Czyli zabójstwo nie, samobójstwo tak?
Agata:
Obywatele w referendum zdecydowali, że po 25-tym roku życia jesteśmy w
stanie podejmować świadome decyzje. Nie można nazywać się wolnym
człowiekiem bez prawa do siebie, do decyzji o zakończeniu własnej
egzystencji, własnej podróży.
Anastazja: A aborcja?
Agata: Aborcja
jest bardziej złożonym zagadnieniem bo dotyczy konfliktu wolności dwóch
osób. Matki, która ma prawo do swojego ciała oraz dziecka, które ma
prawo do życia. W Ubuntu rozwiązaliśmy to tak, że po pierwsze dzięki antykoncepcji RISUG nie mamy niechcianych ciąży. Po drugie dzięki genetycznym modyfikacjom zarodków eliminujemy wszelkie wady płodu. Po trzecie dzięki swobodnemu dostępowi do seksu nie występują u nas gwałty.
Jednak jeśli mimo to wszystko kobieta postanowi, że chce usunąć ciąże,
albo jej życie jest zagrożone, to mamy technologie aby taki zarodek
przeszczepić do sztucznej macicy gdzie może się dalej rozwijać aż do narodzin.
Dariusz: Później sierociniec?
Agata: Nie mamy sierocińców. Z tak niskim odsetkiem sierot, nie ma żadnego problemu ze znalezieniem rodziny zastępczej.
Chwila przerwy i kontynuuje.
Agata: Wraz z wiekiem dorosłości zostaje odblokowany dostęp do szkodliwych substancji jak niezdrowa żywność, używki, czy inne możliwości uszkodzenia życie. Do takich rzeczy dzieci nie mają dostępu, są zakazane w miejscach publicznych.
Rafał: Kobieta powinna zakrywać twarz poza domem, a co dopiero ciało.
Agata:
Nie u nas. W miejscach ogólnodostępnych nielegalne są tylko obrazy i
dźwięki związane z krzywdą fizyczną. Zakazane są zdjęcia, rzeźby,
obrazy, czy nagrania. Udawane akty krzywdy, krzywda za zgodą, czy
opowiadanie o krzywdzie również są wykluczona z takich miejsc.
Marek: Co z symbolami religijnymi przedstawiającymi morderstwo?
Agata: Wszystko to wszystko. Sprawiedliwość nie uznaje wyjątków.
Michał: Czyli co, dziecko nie może obejrzeć amerykańskiego filmu akcji, ale może oglądać jak ludzie się bzykają?
Agata: Dokładnie tak. (mruży oczy, zastanawia się) Nie jest to oczywiste?
Oliwia: Większość nie kwestionuje narzuconych zasad.
Agata: Seks
w żaden sposób nie wpisuje się w kategorie rzeczy, które należałoby
zakazać. Ludzkość kwitnie bez przemocy. Bez seksu ludzkości by nie było.
Aleksander: A jednak nasz świat cenzurować stara się to drugie.
Chwilka zastanowienia.
Agata: (z pełną powagą) Podsumowując, seks jest naturalny i zdrowy,
więc nie nakładamy na niego ograniczeń. Gwałty, tortury, zabójstwa to
krzywda, więc takich rzeczy nie robimy, nie tolerujemy, ani do nich nie
nakłaniamy. Fizyczny kontakt bez zgody, czyli naruszenie prywatności również jest zakazane. Wypowiedzi
obraźliwe, emocjonalne, czy nawet agresywne nie są regulowane dopóki
nie przeradzają się w naruszenie prywatności lub duże prawdopodobieństwo
krzywdy fizycznej. Krzyk ograniczają normy hałasu. Kłamstwa rozliczane są już za pomocą prawa ogólnego i sądów.
Aleksander: Państwa imperialistyczne pozwalają, a może i same rozpowszechniają
materiały zawierające przemoc, aby z nią ludzi oswoić. Łatwiej wtedy
przekonać, że mordowanie ludzi z dalekich krajów to taka normalność.
Człowiek przystosuje się, a później przyzwyczai do każdych warunków. Do
akceptacji krzywdy innych również.
Oliwia: Trudno przeprowadzić inwazję na inny kraj gdy społeczeństwo jest wrażliwe na ludzką krzywdę.
Marek: Techniki programowania społeczeństwa są coraz lepsze. Propagandę najłatwiej siać pośród niezbyt wykształconego ludu, który opanował jedynie technikę czytania. Przez skorumpowane media można wmówić im wtedy wszystko.
Anastazja: Stąd ciągły spadek jakości edukacji i zwiększanie jej kosztów przez rządzące elity.
Agata:
Jak mówi nasz Konstytucja, nikt tutaj nie będzie musiał kłamać, żeby
mieć co jeść, czy mieć dach nad głową. U nas to są podstawowe prawa i
nie mogą zostać odebrane.
Michał wskazuje na ostatni punkt Konstytucji wiszącej na ścianie.
Michał: O co chodzi z ostatnim punktem?
Dariusz: Proste. Jak masz rower to każdy może go sobie wziąć.
Agata: Nie do końca. Chodzi
o to że gdyby się zdarzyło że pewien obywatel ma złoty jacht, a innym
brakuje na potrzeby niższego rzędu, jak na przykład komputery do nauki,
czy pracy, to obywatele mogą taki jacht skonfiskować na cel zaspokojenia
ważniejszych potrzeb. Jednak jeśli już wszyscy będą mieli jachty to nikt nie będzie niczego konfiskował. Nie ma bogactwa w znaczeniu kapitalistycznym. Każdy otrzymuje to co potrzebuje, a wszystko ponad to jest własnością ogółu. "Od każdego wedle możliwości, każdemu wedle potrzeb". Ten zapis ma chronić społeczeństwo przed tworzeniem się podziałów klasowych. W Ubuntu potrzeby każdego człowieka są tak samo ważne, więc liczy się hierarchia tych potrzeb jak w piramidzie Maslowa, nie hierarchia ludzi jak w kapitalizmie.
Nieetyczne jest dawanie komuś zabawek, gdy innym brakuje pożywienia.
Niemoralne jest używanie gadżetów, przy których produkcji pracują
ludzie, często dzieci w dalekich krajach, w niewolniczych warunkach, a owoce ich pracy sprzedawane są za kilkuset krotność kosztów produkcji, prosto do kieszeni kapitalisty. Ubuntu jeśli coś importuje to tylko od firm, które zapewniają godne wynagrodzenie wszystkim swoim pracownikom.
Chwila pauzy, ludzie się zastanawiają.
Agata: To już chyba wszystko. Jakieś pytania?
Cisza.
Agata: Pewnie musicie wszystko przetrawić (uśmiecha się). Jutro zabierzemy Was na pierwszą wycieczkę poza ośrodek. Jedziemy na farmę do rolniczego regionu, okolice miasta Bonobo.
Pokażemy Wam jak wygląda tam praca. Później będą kolejne wycieczki,
które mamy nadzieję, pomogą Wam w wyborze interesującego zawodu. Chociaż
profesję można w każdej chwili zmienić.
B6. O adopcji u szefa
Poranek w domu. Jadalnia gdzie Iza z Nadią w piżamach jedzą naleśniki na śniadanie, Edyta krem z warzyw.
Iza: (zadowolona, radośnie) Bardzo dobre naleśniki.
Edyta: Cieszę się.
Iza: Nigdy wcześniej nie jadłam kwiatu czarnego bzu.
Edyta: I jak smak?
Iza: (potakuje głową) Spodobał mi się.
Nadia: Mamo, podaj mi marmoladę.
Nadia wyciąga rękę w stronę Edyty. Ta podaje jej słoik. Wchodzi Sławek.
Sławek: (miło, rześko) Dzień dobry wszystkim.
Wszyscy odwzajemniają pozdrowienie.
Sławek: Jak minęła noc Iza? Nadia nie zanudzała Cię historiami o sukcesach w tańcu (żartuje ze znudzoną miną).
Sławek bierze sobie patelnie, przyrządy i zaczyna robić jajecznicę.
Nadia: (żartuje z poważną miną) Dzięki tato. Ostatni raz byłeś na występie córki po znajomości.
Iza: (uśmiecha się) Wcale się nie nudziłam.
Nadia: Obejrzałyśmy Kubusia Puchatka. (podekscytowana) Wiesz, że Iza nigdy go nie widziała?
Iza: Super był wieczór, dziękuję Wam bardzo.
Coś uderzyło na górze.
Edyta: To dopiero początek.
Edyta wstaje od stołu.
Edyta: Zaraz poznasz naszych urwisów bo chyba się obudzili. Idę ratować dom (uśmiecha się).
Idzie na górę do dzieci. Nadia wstaje odłożyć talerz do zmywarki.
Nadia: Moi bracia mają po 8 lat i potrafią bałaganić (śmieje się). Możemy się z nimi przejść do lasu. Jest tu fajny niedaleko.
Sławek: (do Nadii) To idź się ubrać bo ja chcę jeszcze z Izą coś przedyskutować.
Nadia: To lecę na górę.
Nadia wychodzi.
Sławek: W tym momencie Twoja sytuacja jest taka, że możemy Ci przydzielić mieszkanie, ale musisz mieć opiekuna bo jesteś za młoda. Chcesz żebyśmy się skontaktowali z Twoją rodziną, czy może chcesz sobie wybrać kogoś tutaj? Pokażemy Ci bazę opiekunów nadzorujących jeśli chcesz mieszkać sama i system adopcji jeśli wolisz być adoptowana. Dostępne są listy całych rodzin.
Iza: (posmutniała) Rodzice i babcia zginęli w bombardowaniach NATO. Nie mam już nikogo.
Sławek: Bardzo mi przykro.
Iza: Stare dzieje.
Sławek: No więc zmierzam do tego, że rozmawialiśmy z
Edytą i byłoby nam bardzo milo gdybyś chciała dołączyć do naszej
paczki. Czasem mamy niewielki harmider, ale przynajmniej nikt się nie
nudzi. Z Nadią chyba się już dogadujecie.
Iza: Jest dla mnie bardzo miła. Zawsze chciałam mieć siostrę (uśmiecha się).
Sławek: Natalia z resztą też zaproponowała żebyś z nią, zamieszkała. Ma przyjechać później, bo chce z Tobą spędzić trochę czasu.
Iza: Fajnie. Polubiłam ją.
Sławek:
Będziesz miała nad czym się zastanawiać. Wiesz, możesz nawet trochę
czasu pomieszkiwać u nas, trochę u Natalii i Gosi, a jak Ci się znudzimy
to wyprowadzisz się do swojego mieszkania.
Iza: Hehe.
Sławek: Decyzje możesz zmieniać kiedy chcesz, więc za bardzo się tym nie przejmuj.
Iza: (uśmiecha się) Dziękuję.
Edyta schodzi z chłopakami na dół. Hałasują.
Sławek: O tym właśnie mówiłem (uśmiecha się). Zaraz będą chcieli iść na dwór, to zmykaj się ubrać.
Nadia krzyczy z góry.
Nadia: Iza chodź. Zaraz idziemy.
Iza bierze talerze, ale Sławek je przejmuje.
Sławek: Ja posprzątam.
Iza: Pyszne śniadanie. Dziękuję.
Sławek: Na zdrowie.
Iza wychodzi z kuchni. Nadia ze schodów do niej.
Nadia: Na razie weź sobie coś z moich rzeczy. Później z mamą pojedziemy żebyś coś sobie wybrała nowego.
B7. Farma w Bonobo
Bartek pokazują azylantom pracę na farmie.
Naokoło pola innych upraw (pomidory, marchew, cebula, jabłka, maki,
konopie, grzyby), ule z pszczołami gdzie roboty zbierają owoce, warzywa,
miód, pielą, przenoszą skrzynki. Ludzie pomiędzy nimi. Wszyscy
bohaterowie stoją naokoło pola truskawek. Kuba gdzieś z boku
przeprowadza obsługę robota. Czarek demonstruje programowanie/kalibrację robota do pielenia, trzyma panel kontrolny.
Czarek: Najpierw skanujemy roślinę, aby robot nauczył się wzoru truskawki i odróżnił ją od chwastów.
Dariusz: Nie łatwiej użyć oprysku?
Czarek: Jasne, że łatwiej, ale tutaj priorytetem jest jakości jedzenia,
więc jeśli udaje nam się walczyć z pasożytami w inny sposób to nie
używamy pestycydów, antybiotyków, ani innych sztucznych
ulepszaczy/dopalaczy.
Bartek: Pieniądz został zlikwidowany bo stał się celem, a nie środkiem do celu, więc u nas żywność powstaje dla ludzi, nie dla zarobku.
Kuba przysłuchując się rozmowie krzyczy z oddali.
Kuba: Na odmrażane produkty ze spulchniaczami, kurczaki karmione odchodami, albo ryby na antybiotykach nie jesteście u nas narażeni. Staramy się chronić nasze społeczeństwo przed tak zwanymi chorobami cywilizacyjnymi, co my nazywamy chorobami kapitalizmu.
Bartek:
Kiedyś nawet sprowadziliśmy takie pseudo-jedzenie, bo przecież dorośli
mogą zażywać co chcą. Jednak już po kilku tygodniach ludzie zaczęli
dostrzegać różnice - ból brzucha, zmęczenie. Parametry ciała zaczęły
niebezpiecznie wykraczać poza skalę i zainteresowanie zniknęło. Na ten
moment w Ubuntu nie mamy wysoce przetworzonej żywności.
Oliwia trochę na boku, schyla się po truskawkę.
Oliwia: Czyli co, można prosto z krzaka?
Czarek: Tak, proszę. Częstuj się.
Oliwia: Bogaty smak.
Anastazja też zjada truskawkę.
Anastazja: Naprawdę dobre.
Rafał/Michał: Skoro w zasadzie wszystko mogą robić roboty to musicie mieć wysokie bezrobocie!
Bartek: Bezrobocie i strach przed robotami
zabierającymi ludziom środki do życia to absurdy kapitalizmu. U nas
czym więcej pracy one za nas wykonują, tym my mamy więcej czasu dla
rodziny, znajomych, na własne potrzeby. Roboty należą do nas wszystkich,
więc wszyscy czerpią z nich korzyści.
Aleksander: U nas środki produkcji należą do garstki najbogatszych i to oni decydują kto i za ile może pracować. Dawało im to ogromną władzę.
Bartek:
Roboty wyręczają nas w powtarzalnych czynnościach, które potrafimy im
wprogramować. Dźwigają ciężkie przedmioty, pracują w niebezpiecznych
warunkach.
Kuba: Dopóki nie uzyskają świadomości nie musimy się martwić o ich niewolę (uśmiecha się).
Czarek: Sprawdzamy gdzie mogą nam pomoc, projektujemy je, programujemy, nadzorujemy i naprawiamy, albo zastępujemy lepszymi modelami. Pracujemy nad algorytmem na rozumienie rzeczywistości i kreatywność.
Rafał/Michał: Przejmą kontrolę nad światem i zrobią nas swoimi niewolnikami, albo wyeliminują.
Czarek: Dlatego musimy się dobrze zastanowić przy ustalaniu im priorytetów.
Dariusz: To co bez pieniądza robią bankierzy?
Bartek: Nie potrzebujemy ani bankierów, ani całej reszty zawodów zajmujących się obsługą pieniądza. Nie ma księgowych, spekulantów giełdowych, agentów ubezpieczeniowych, urzędników podatkowych, kasjerów, bileterów, akwizytorów.
Nie ma reklam i całej machiny marketingowej. Ci wszyscy ludzie w zamian
pracują w prawdziwych zawodach, wytwarzają coś z czego korzysta całe
społeczeństwo.
Czarek: Dodatkowo żywotność produktów w Ubuntu
jest dużo wyższa, bo nie zależy nam na zarobku z napraw, czy wymiany
części. Konsekwencja tego jest mniejsza ilość niepotrzebnej pracy
produkcyjnej i serwisowej.
Rafał/Michał: Przecież wszystko się kiedyś psuje.
Czarek: Tak,
ale to kiedy w dużej mierze zależy od wytycznych producenta. Pierwsze
żarówki na przykład nie miały ograniczeń długości działania. Wprowadzono
go dopiero później, dla zarobku.
Oliwia:
To tak jak z koncernami farmaceutycznymi, które wolą pracować nad
lekami na całe życie, zamiast nad takimi, które wyeliminują występowanie
choroby.
Kuba podchodzi bliżej i włącza się do rozmowy.
Kuba: Ujawniono, że gdy w USA legalizowano konopie indyjskie to lobbowały przeciwko temu nie tylko koncerny alkoholowe, ale i farmaceutyczne.
Jak wiemy marihuana nie powoduje długotrwałych skutków ubocznych, więc
nigdy nie zarejestrowano zgonu nią spowodowanego, w odróżnieniu od
alkohol, który odpowiedzialny jest za ponad 3 miliony zgonów rocznie na
całym świecie, nie wliczając chorób i skutków społecznych. Marihuana
według specjalistów jest najzdrowszą z dostępnych używek. Badania
wykazały, że marihuana nie tylko działa leczniczo na kilka rodzajów
raka, ale również pomaga w leczeniu innych chorób jak Alzheimer,
Parkinson, padaczka, jaskra i jeszcze kilka innych.
To czyni z niej nie tylko bezpieczny, ale i tani lek, więc jest to
oczywiste zagrożenie dla rynku leków farmakologicznych. Oczywiście sama
delegalizacja marihuany była również spowodowana dążeniem do zysków i
przeprowadzona przeciwko interesowi społecznemu. Przykłady negatywnego wpływu kapitalizmu na dobrobyt można mnożyć. Skutków pozytywnych nie znam.
Oliwia: Garstka bogatych może być jeszcze bogatsza kosztem większości Ziemi i większości jej mieszkańców.
Bartek: Gdy w świecie kapitalistycznym firma robi porządny produkt to bankrutuje. My staramy się tworzyć solidne rzeczy i sukcesywnie zmniejszać ilość godzin do wyrobienia, aż kiedyś nakaz zniknie zupełnie. Na ten moment nakaz obejmuje 20 godzin tygodniowo.
Oliwia: Ja pracowałam
za 40 dolarów miesięcznie, 12-16 godzin na dobę, 7 dni w tygodniu.
Niektóre z nas były bite, wykorzystywane, ale nikt nie protestował, bo
nie było innej pracy. Albo zacisnąć zęby, albo głodować. Tak się zarabia
pieniądze.
Marek: U nas było podobnie.
Dariusz: Kto będzie chciał pracować bez nakazu?
Bartek:
Ci ambitni nawet teraz, chociaż nie muszą, dają z siebie więcej.
Przyszłość będzie się opierać o ludzi pracujących samych z siebie, z
pasją do odkrywania. Dla samospełnienia, dla innych, za dobre słowo,
pochwałę, uznanie. Bez nagrody by mieć więcej niż inni. Swoją drogą
twierdzenie iż ludzkość rozwija się tylko dzięki zachęcie materialnej,
bo bez niej popadli byśmy w
zatracenie, jest obrazą dla człowieczeństwa. Szczęśliwe i demokratyczne
społeczeństwo nie może mieć podziałów na klasy. Chodzi właśnie o to aby
wszyscy mieli takie same możliwości, od początku, aż do końca.
Po chwili pauzy.
Czarek: Ok, kontynuujemy. Teraz robot skanuje okolice rośliny i identyfikuje pasożyty.
Ręka robota zbliża się do chwastu.
Czarek: Następnie je usuwając.
Robot wyrywa chwast, zbiera ślimaki/mszyce.
Czarek: Gdy upewnimy się, że działa jak należy możemy przyspieszyć tempo pracy robota.
Cezary pokręca gałką i robot zaczyna przyspieszać.
Cezary: To może ktoś na ochotnika?
Anastazja: Ja bym chciała.
Anastazja podchodzi do Czarka, który wręcza jej panel sterujący i pomaga.
B8. Prywatka u Bartka
Wieczór w mieszkaniu Bartka. Gra chill out'owa muzyka. Gosia, Agata, Weronika i Bartek tańczą na środku salonu. Jan, Emilia, Cezary, Natalia i Mateusz grają w Texas hold'em poker. Wszystkie pięć kart na stole i 3 w ręku, Jan otwiera stawkę.
Jan: Za 15 (rzuca żeton 10 i 5).
Cezary: Znowu blefujesz (uśmiech)?
Jan: Sprawdź (uśmiech).
Cezary: Następnym razem (śmieje się, składa karty).
Emilia: Zobaczymy co tam chowasz (dorzuca 15) i jeszcze 20 (dorzuca 20).
Mateusz: Pasuje (składa karty).
Natalia: Jak ktoś nie ma szczęścia w kartach... (składa karty) Bijcie się (śmiech).
Jan: Zła kobieta (kiwa głową udając smutek/rozczarowanie, składa karty).
Emilia: Życie (puszcza oczko i zgarnia żetony).
Natalia rozdaje karty.
Jan: Dostałem wczoraj powiadomienie, że wylosowano mnie na kanclerza.
Natalia: I co, zaakceptowałeś?
Jan: Taki mam zamiar.
Mateusz: Fajnie że zastąpili wybory losowaniem.
Emilia: Sprawiedliwszy system.
Jan: I sprawniejszy. Tylko losowanie, aż wszystkie miejsca zostaną zapełnione.
Cezary: Jak partie polityczne istniały było to samo. Za koszt kampanii można było wybudować kilka szkół.
Natalia: Pamiętasz jeszcze coś ze szkoleń na kanclerza?
Jan: Zaglądałem do notatek, ale i tak jest szkolenie przypominające, więc się douczę.
Emilia: Zawsze możesz spytać doradcy, byłego kanclerza.
Natalia: Będziesz musiał sprawdzać innych kanclerzy.
Jan:
Kanclerz może zajrzeć w najtajniejsze dokumenty. To ogromna pokusa i
możliwość do nadużyć, musimy sobie patrzeć na ręce. Ja nie mam problemu
z całodobowym podglądaniem mnie przez innych kanclerzy, takie stworzyliśmy reguły i obejmując stanowisko zgadzamy się na nie.
Mateusz: Zabawne, że ludzie spoza Ubuntu
uznają taki nadzór za naruszenie prywatności, podczas gdy u nich tajne
służby wykorzystują telewizory, komputery, konsole do gier i telefony,
by bez zgody ich właścicieli podglądać i podsłuchiwać wszystkich jak
leci, bez żadnego zezwolenia, czy podejrzenia i gdyby nie Wikileaks
to nigdy by się o tym nie dowiedzieli. U nas inwigiluje się tylko w
trakcie śledztwa, po którego zakończeniu organy ścigania ujawniają
materiały podejrzanemu oraz kanclerze inwigilują siebie nawzajem.
Jan: Jak
powiedział JFK, CIA to państwo w państwie. Nie udało mu się tego
naprawić bo został zlikwidowany. Teraz CIA sprawuje realną władzę, więc
ani nikt za nielegalną, globalną inwigilację nie odpowiedział, ani tego
procederu nie zatrzymał.
Emilia: W Ubuntu to obywatele w referendum zdecydowali
o zasadach inwigilacji. Wszystko ma przejrzyste zasady, a kanclerze
stoją na straży by nasze służby nie nadużywały władzy jak robi to CIA.
Cezary: Ja kamerami się nie spinam. Do ukrycia mamy tylko ćwiczenia Jana na gitarze, ale to raczej przez wzgląd na innych.
Jan: Wsparcie to jest to co w Was najbardziej cenie.
Emilia: Naprawdę dajemy z siebie wszystko (uśmiech).
Mateusz: (do Jana) Ale czekaj, możesz wykorzystać swoją grę na gitarze jako test. Jeśli ktoś Cię pochwali to bądź pewien, że jest szpiegiem CIA.
Cezary: No i proszę, nie ma tego złego.
Jan: (kaszlnięcie) Bezguście (kaszlnięcie).
Cezary: Kto steruje tymi dronami z kamerami jak kanclerz jest poza zasięgiem stacjonarnego podglądu?
Jan: Jednostka podlegająca Ministerstwu Spraw Wewnętrznych.
Natalia: Z wycieczek zagranicznych na razie nici.
Jan: Szybko zleci. Po zakończeniu kadencji sobie odbiję.
Agata, Gosie kończą tańczyć i idą usiąść na kanapie. Weronika i Bartek dalej się bujają na parkiecie.
Agata: (do Gosi) Natalia wspominała, że zastanawiacie się nad adopcją Izy.
Gosia: Niedawno nawet rozmawiałyśmy o in-vitro. Chciałybyśmy mieć dziecko, ale noworodek to taka odpowiedzialność.
Agata: i pojawiła się Iza.
Gosia: Natalii aż się oczy świecą jak o niej mówi.
Agata: Jeśli potrafiłybyście zapewnić jej szczęśliwy dom.
Gosia: Na pewno damy z siebie wszystko.
Agata: Jak na razie jej życie nie było usłane różami.
Gosia: Mam nadzieje ze niedługo ja poznam.
Weronika dołącza siadając na tapczanie. Bartek idzie do kuchni.
Gosia: Kiedy posyłacie ją do szkoły?
Agata: Córka mojego szefa chce ja oprowadzić. Uczeszą do trójki.
Gosia: (spogląda na Weronikę) Ty nie pracujesz w trojce?
Weronika: Tak. I znam Nadię. Chodzi do mnie na chór.
Agata: Jutro miałam się z Wami kontaktować - potrzebuję kogoś, żeby pokazał Izie szkołę.
Weronika: Nie ma problemu. Mogę ją nawet zabrać na jakieś lekcje żeby zobaczyła jak to się u nas odbywa.
Agata: Świetnie. Dzięki.
Natalia podchodzi i głaszcze Gosię po buzi, mizia noskiem.
Gosia: (do tulącej się Natalii) Dobrze się grało?
Natalia pokiwuję głową potwierdzając i siada obok Gosi, przytula się.
Natalia: Ja już będę się zbierać.
Gosia: Ok, buźka (daje całusa).
Agata: Mi też już wystarczy rozrywki. Pójdę z Tobą.
Bartek: A ja mam jeszcze tyle niespożytej energii. Egoistki.
Weronika: Ja nigdzie się stąd nie ruszam, i liczę, że mnie utulicie do snu.
Mateusz: (patrzy żartobliwie na Weronikę) Kutasami?
Weronika: No a czym. Gosia (podaje jej rękę)?
Gosia: Jasne.
Mateusz: Gosia, ale mnie kochasz najbardziej, prawda?
Gosia: (dziecinnie) Głuptasku, każdego z Was kocham za coś innego, czasem mocniej, czasem słabiej, w zależności od nastroju chwili.
Mateusz: Ale teraz najbardziej?
Gosia: Zaraz będzie najbardziej.
Przytula Mateusza i daje mu całusa.
Mateusz: Wybrnęłaś (uśmiech).
Gosia: Jestem prawdziwą szczęściarą, że mam taką rodzinę.
Cezary: Ja odpuszczam.
Weronika: Nie marudź tylko chodź.
Cezary: W wachlarzu możliwości na dziś zostało mi już tylko położenie się do łóżka.
Bartek: Idę z Wami (wstaje).
Emilia rozmawia z Janem, śmieją si z Janem, śmieją się. Weronika przerywa.
Weronika: Emilia, Jan?
Emilia: Ja mam ochotę na ping-ponga.
Jan: Ja zagram.
Emilia: W końcu opiekunka, której udaje się karmić piersią Gabrysię, więc muszę korzystać.
Cezary: Ja lecę spać. Bawcie się dobrze.
Rozchodzą się.
B9. Wizyta w podstawówce
Agata, Weronika i Iza rozmawiają.
Agata: (do Izy) Zostawiam Cię z Weroniką i odbiorę jak skończycie. Bawcie się dobrze.
Agata odchodzi. Dzieci bawią się na korytarzu.
Weronika: (idą po holu) Teraz mamy przerwę, ale zaraz zaczną się lekcje. Jesteśmy na parterze gdzie klasy mają najmłodsze, 7, 8, 9 i 10-letnie dzieci, czyli 4 pierwsze klasy podstawówki. Tam prowadzimy zajęcia w coraz mniejszych grupach dzieląc dzieci pod względem szybkości przyswajania materiału
- każdy przedmiot indywidualnie. Wyżej (wskazując na piętro) zajęcia
mają starsze klasy, czyli od 5-tej do 9-tej. Tam ćwiczenia prowadzone są
w grupach gdzie jeden nauczyciel pracuje z maksymalnie trójką uczniów. Nauczyciele starają się ukierunkowywać na zawody potrzebne do dalszego rozwoju państwa.
Iza: Skąd macie tylu nauczycieli?
Weronika:
Gdy roboty wykonują większość czynności trudno narzekać na brak rąk do
pracy. Nie mamy też bezużytecznych zawodów związanych z obracaniem
pieniądzem.
Iza potakuje głową. Weronika kontynuuje.
Weronika: Uczniowie, którzy skończyli 16 lat przechodzą do liceum na ostatnie 4 lata edukacji obowiązkowej. Tam wykłady odbywają się już w aulach, ale na ćwiczeniach uczniowie nadal dzieleni są według możliwości zrozumienia materiału.
Iza: Co później?
Weronika: Mogą iść na studia, albo zacząć pracę. Mają wtedy po 20 lat. Wraz z rozpoczęciem pracy/studiów nabywają prawa wyborcze.
Iza: I wiedzą co chcą robić?
Weronika: Nie zawsze jest to proste, ale staramy się im doradzać, pokierować.
Iza: A jeśli nie są wystarczająco dobrzy?
Weronika:
Ludzie rodzą się z rożnymi talentami i zdolnościami. Przez te wszystkie
lata gdy dzieci są pod naszą opieką odkrywamy ich mocne strony i
pomagamy wykorzystywać. Niektórzy wykazują predyspozycje matematyczne,
inni są świetni z chemii, a jeszcze inni ujawniają talenty artystyczne
czy sportowe. Każdy jest w czymś lepszy i te zdolności rozwijamy.
Iza: Przez 13 lat u mnie żadnego talentu nie stwierdzono (posmutniała).
Weronika: Daj nam szansę i uszy do góry.
Iza: A jak nie zdam do następnej klasy?
Weronika:
Edukacja to nie wyścig, to nie rywalizacja, tylko rozwijanie siebie by w
jak najlepszy sposób zagospodarować swoje możliwości w interesie całego
społeczeństwa. Z resztą nie tyczy się to tylko edukacji, ale całej
późniejszej ścieżki zawodowej. W Ubuntu nie ma rywalizujących ze sobą koncernów,
bo jeśli chcemy stworzyć, powiedzmy najlepszy komputer, to decydujemy w
referendum, że tworzymy fabrykę i zbieramy w niej najlepszych w tej
dziedzinie, dajemy im wszystkie potrzebne rzeczy i dopingujemy ich by
stworzyli najlepszą maszynę. Wewnątrz takiej firmy to już oni głosują
kto najlepiej nadaje się do jakiej funkcji i w zależności od
zapotrzebowania i możliwości takie stanowiska tworzą, likwidują, bądź
zmieniają. Dzięki temu nie mamy również reklam.
Iza: Nikt inny nie może produkować komputerów?
Weronika: Oczywiście,
że może, ale tacy ludzie prędzej czy później wstępują do dużej spółki.
Bo zdają sobie sprawę, że zaawansowane projekty łatwiej realizować w
grupie doświadczonych ludzi niż w pojedynkę.
Iza: W sklepach macie więc tylko jeden komputer?
Weronika:
W pewnym sensie tak. Mamy komputery z różnymi możliwościami, w różnych
kolorach, ale tworzone są przez jedną fabrykę, przy użyciu najlepszych,
dostępnych technologii i specjalistów. Nie ma czegoś takiego, że
komputer jednej firmy ma lepszy procesor bo jego producent posiada
technologię procesorów, a drugi lepszą pamięć i trzeba wybierać mniejsze
zło. Rozwijamy się z ambicji, a nie przez lęk przed przegraną, więc
strach i stres nie ogranicza naszych możliwości.
Iza: A patenty?
Weronika: Rywalizujemy tylko na polu międzynarodowym, z tymi którzy nie chcą z nami współpracować. W Ubuntu patent oznacza opis wynalazku oraz informacje o autorze.
Każdy może wykorzystywać innowacyjne rozwiązanie by stworzyć lepszy
produkt. Tak swoje wynalazki udostępniał Tesla, niestety w kapitalizmie
działanie na rzecz innych doprowadziło jednego z największych wynalazców
w historii ludzkości do śmierci w zapomnieniu i ubóstwie. Nasi
wynalazcy cieszą się uznaniem, zwłaszcza gdy ich pomysł wykorzystywany jest na rzecz społeczeństwa, a autorów najlepszych wynalazków wyróżniamy na corocznej gali.
Pauza.
Weronika: Oceny tylko stresują, przeszkadzają w osiąganiu lepszych wyników, więc w Ubuntu
ich nie używamy. Zakres przedmiotów dopasowujemy do ucznia. Nie ma
powtarzania roku. Uczniowie są naszymi wychowankami i ich niepowodzenia
to nasze porażki. Nie oceniamy ich wyników, tylko dokładamy wszelkich
starań aby byli możliwie jak najlepsi. Wymagamy tylko żeby się starali. Może zamiast tyle gadać zabiorę Cię na lekcję to się sama przekonasz jak wygląda u nas nauczanie. Przerwa się kończy. Poszukam klasy z wolnym miejscem. Jaki przedmiot?
Iza: (nieśmiało) Matematyka?
Weronika: Świetnie. Już sprawdzamy.
Zagląda w tablet.
Weronika: Jest wykład z trygonometrii dla uczniów w Twoim wieku. Tędy.
Weronika
wskazuje drogę. Ida korytarzem mijając kolejne małe pokoiki-klasy.
Dziewczynka goni inną dziewczynkę, oboje najmłodsze 7-latki. Agnieszka
ciągnie za rękaw Paulinę, ta krzyczy.
Paulina: Zostaw mnie!
Weronika łapie Agnieszkę za rękę.
Weronika: Agnieszka, puść Paulinę.
Agnieszka szybko puszcza i uspokaja się.
Weronika: (do Agnieszki) Dlaczego ciągniesz Paulinę jeśli ona nie pozwala?
Agnieszka: To tylko zabawa.
Paulina: Ja się z Tobą nie bawię!
Agnieszka: Ale bawiłaś!
Weronika: (do Agnieszki) Nie ważne czy się bawiliście, czy nie. Przecież znasz zasady. Pamiętasz?
Agnieszka: Tak. Nie ruszamy kogoś jeśli nie pozwala.
Weronika: Chyba, że ratujemy życie, bądź zdrowie.
Agnieszka: Tak (wyraża skruchę).
Weronika: Czy Paulina wyraźnie się sprzeciwiła się żebyś jej nie dotykała?
Agnieszka: Tak.
Weronika: Co powinnaś zrobić?
Agnieszka: Nie dotykać jej.
Weronika: Jeśli obiecasz mi że się poprawisz to nie wspomnę o tym Twoim rodzicom.
Agnieszka: Obiecuję.
Słychać dzwonek na lekcje.
Weronika: Wszystko dobrze Paulina?
Paulina: Tak.
Weronika: No to zmykajcie na lekcje.
Dzieci odchodzą. Weronika z Izą idą dalej.
Iza: To taka ważna zasada?
Weronika: W zasadzie jedyna, bo jeśli szanujesz prawo do nietykalności, wolności drugiego człowieka, to nie potrzeba innych zasad.
Iza: A zanieczyszczanie środowiska?
Weronika: Niszczenie planety, to niszczenie zdrowia jej mieszkańców, więc również narusza ich wolność, ich dobrobyt.
Zatrzymują się przed drzwiami. Dzieci cały czas wchodzą na aulę.
Weronika: Jesteśmy.
Wchodzą do środka i zajmują miejsca na końcu. Wykładowca wskazując na przednie rzędy mówi do wchodzących.
Bolesław: Z przodu są jeszcze wolne miejsca.
Weronika: (szeptem do Izy) Później zabiorę Cię na ćwiczenia z wstępu do medycyny.
Iza: W szkole podstawowej?
Weronika:
Rozwój medycyny jest kluczowy dla dobrobytu społeczeństwa, więc staramy
się nią zainteresować dzieci jak najwcześniej. Oczywiście zaczynamy od
najprostszych zagadnień. Dzieci lubią też zajęcia z mikroskopem w
laboratorium biologicznym.
Iza otwiera oczy z zaciekawienia.
Weronika: Odwiedzamy muza i teatry, więc na pewno nie będziesz się nudzić. Staramy
się aby nasi uczniowie nie tylko wybierali zawody do których mają
predyspozycje, ale również takie które będą dla nich interesujące i
dawały satysfakcję.
Iza: A co jak dzieci nie chcą się uczyć?
Weronika:
Od najmłodszych lat uświadamiamy dzieci, że bez nauki, bez pracy,
utrzymanie wspólnego dobrobytu nie jest możliwe. Widzą jak zachowują się
inni i powielają właściwe wzorce. Oczywiście zdarzają
się buntownicy, każdy miewa trudniejsze okresy podczas dorastania.
Wtedy staramy się tłumaczyć, zachęcać. W ostateczności każdy Ubuntanin
wie, że nie dając nic od siebie społeczeństwu, nie można też korzystać z
owoców pracy ogółu. Nikt nie lubi odcięcia od rozrywek i bunt się
kończy. Zwłaszcza, że rozwój technologii pozwolił znacznie ograniczyć
godziny pracy, a naukę staramy się urozmaicać do granic możliwości. Pod
koniec roku organizujemy kolejny obóz. W zasadzie jedyna sposobność do
rywalizacji – konkursy informatyczne, mecze piłki nożnej, wyścigi, można
też brać udział w koncertach, prezentować swoje dzieła artystyczne, czy
kulinarne. Mam nadzieję że do nas dołączysz, zawsze jest świetna
zabawa.
Iza zadowolona potakuje głową. W auli wszyscy siadają.
Bolesław: Trygonometria to
obliczanie kątów w trójkątach i dziś przedstawię Wam jak można to robić
używając funkcji sinus, cosinus oraz tangens. Wykresy tych funkcji
powstają z rzutu punktu z obwodu koła.
Prezentacja pokazuje rysowanie sinusa i cosinusa.
Bolesław: Sinus
to wartość współrzędnej y, a cosinus x, punktu na okręgu, czyli
stosunek jednej z przyprostokątnych do przeciwprostokątnej. Stąd
wynika, że sinus 0 = 0, a cosinus 0 = 1 i funkcje mogą przybierać
wartości od –1 do 1, ponieważ przyprostokątna nie może być dłuższa od
przeciwprostokątnej, więc ich stosunek nie może przekroczyć 1. Tej
zależności możemy użyć jako alternatywa twierdzenia Pitagorasa do obliczania długości ramienia trójkąta prostokątnego
(wpisanego w okrąg), mając podany kąt ostry i jedno z ramion. Tangens
też jest stosunkiem boków, ale przyprostokątnych, więc jego wartość nie
jest ograniczona.
Prezentacja pokazuje wykres tangens.
Bolesław: Żeby zrozumieć dlaczego na osi X mamy wartości wyrażone poprzez liczbę pi musimy sobie przypomnieć co ona oznacza. Liczba
pi to stosunek średnicy koła do jego obwodu. Na obwodzie koła zmieścimy
dokładnie pi długości średnic, czyli 3.14 średnice, jedna za drugą. Tak
utworzą całkowity obwód koła - pełny obrót, pełny kąt, czyli 360
stopni. Radian
to kąt utworzony pomiędzy ramionami odchylonymi od siebie na długość
promienia, po obwodzie koła. Promień to połowa średnicy, więc pi radian
będzie oznaczał kąt połowy koła, czyli 180 stopni. 2piR to całe koło, stąd wzór na obwód.
Weronika szeptem do Izy.
Weronika: Zrozumiale?
Iza: Bardzo. My wkuwaliśmy wszystkie wzory na blachę, a teraz rozumiem skąd one się biorą. Nie będę musiała zapamiętywać.
Weronika uśmiecha się.
B10. Adaptacja azylantów
Zebranie
w ośrodku po pewnym czasie (Marty Krzyś ma już kilka miesięcy). Agata i
Bartek wraz z azylantami siedzą przy stole. Niektórzy wybrali już
pracę, robią ubrania, są fryzjerami. Ktoś (Michał i/albo Rafał)
postanawia odejść ze względu na rozpustę - nie znajdą odpowiedniej żony,
nie chcą zakładać rodziny i wychowywać dzieci w bluźnierczym systemie.
Agata: Wiem, że kilkoro z Was zaczęło już pracę. Niektórzy wyprowadzają się z Prokarjon, zgadza się?
Anastazja: Z Markiem przeprowadziliśmy się do Bonobo i szkolimy się do pracy na farmie.
Marek: Jestem mechanikiem, więc może przydam się przy naprawianiu robotów.
Anastazja: A ja chcę opiekować się roślinami, pracować na powietrzu. Aleksander też stara się tam o przydział.
Aleksander: Tak, tylko ja wybrałem mieszkanie z dala od miejskich zabudowań.
Agata: Świetnie. Ktoś jeszcze?
Oliwia: Ja zostaję w stolicy, jest przepiękna. Znalazłam pracę przy projektowaniu ubrań w Prokarjon i mieszkam w centrum.
Bartek: Mieszczą się tu główne centra badań i rozwoju.
Agata: Marta, jak Ty sobie radzisz? Jak mały Krzyś?
Marta: Jest cudowny, rośnie jak na drożdżach. Mieszkam tu niedaleko, więc zostawiłam go z nianią. Odciągnęłam mleko w razie gdyby był głodny.
Agata: W nocy często się budzi.
Marta: Zmiana pieluchy coraz rzadziej w nocy, ale na cyca co dwie godziny. W
dzień lubi uwagę, więc trudno coś samemu zrobić. Pomoc opiekunki jest
nieoceniona. Gdy się nim zajmuje ja mogę ogarnąć dom. Jedzenie zazwyczaj
zamawiamy ze stołówki. On jest taki kochany. Już jesteśmy całkiem
zorganizowani, więc wpadajcie na odwiedziny.
Anastazja: (podekscytowana) Ja chcę!
Marta:
No to czekamy na ciocię (uśmiecha się). (do Agaty) Ja już będę się
zbierać, bo zaraz pora karmienia, a niezbyt chętnie je z butelki,
dobrze?
Agata: Jasne. Odwiedzę Was znowu niedługo (uśmiecha się).
Marta: (do wszystkich) Pa.
Ludzie odpowiadają. Marta wychodzi.
Bartek: Czy ktokolwiek ma problemy ze zorganizowaniem pracy, czy szkolenia?
Rafał: Ja chyba nie dam rady.
Bartek: W czym problem?
Rafał: No
nie mogę tu mieszkać. Byłoby to przeciwko wszystkiemu w co wierzę.
Seks, narkotyki, żadnych zasad, wszędzie dookoła rozpusta. Żeby na
Świecie był porządek trzeba przestrzegać praw objawionych nam przez boga!
Bartek: Nie wiem czy zdążyłeś zauważyć, że wielu ludzi dookoła Ciebie jest przykładem zaprzeczającym słuszność Twojej hipotezy.
Dariusz: Rafał miał na myśli.
Oliwia:
(przerywa) Wiemy co miał na myśli, że bóg to jedyny drogowskaz, że bez
niego życie jest puste i tak na prawdę to tutaj się nie liczy, prawdziwe
i wieczne życie jest u jego boku, w raju. Powiem Ci jakie było życie w
kraju boga. Czytać nauczyła mnie babcia, bo dziewczynka nie może chodzić
do szkoły, przecież w Świecie boga liczą się tylko mężczyźni.
Michał: Kobieta jest dopełnieniem mężczyzny.
Oliwia:
Pięknie brzmi, jednak w rzeczywistości oznacza nic innego jak
niewolnictwo. Ja chcę być sobą, wolną i niezależną jednostką. Chcę móc
decydować o sobie, wyjść z domu bez (pokazuje symbol cudzysłowu) opieki
(przestaje pokazywać) mężczyzny. Chcę mieć prawa wyborcze, móc
prowadzić samochód. Chcę kochać kogo chcę, kiedy chcę i jak chcę, bez
obawy, że zostanę za to ukamienowana. Jak trzeba być zaślepionym żeby
nie dostrzegać jak własna matka, siostra, czy córka traktowane są jak
podludzie.
Rafał: Bóg jest sprawiedliwy i jeśli będziesz podążać jego ścieżką trafisz przed jego oblicze, do wiecznego szczęścia.
Oliwia: A Ci co nie chcą Twojego boga kończą w wiecznym cierpieniu, nawet jeśli nie zrobili nikomu nic złego. Chcę
równości i sprawiedliwości tutaj, a nie po śmierci. Chcę żyć w kraju,
gdzie mam prawo krytykowania autorytetów, bogów i idei, a nie w takim
który za kwestionowanie reguł surowo karze.
Agata:
Myślę, że przez konflikt wartości w jakich zostaliśmy wychowani. To że
nie wszystkim było dane wykształcić własny system, mamy inne priorytety.
My nie mamy nic przeciwko wierzeniom innych dopóki nie prowadzą one do dyskryminacji lub krzywdy drugiego człowieka. W Ubuntu żaden światopogląd nie daje takiego prawa. Wszyscy jesteśmy równi, wszyscy jesteśmy tak samo wolni.
Rafał: Dla mnie nie ma wolności bez boskich zasad. Wyjeżdżam.
Bartek: (kiwa przytakując głową) Jutro zorganizujemy transport.
Michał: A ja (chwila zawahania), ja się waham.
Agata: Nie musisz decydować teraz. Jeśli będziesz chciał możesz wrócić w każdym momencie.
Michał: Rozumiem. Dziękuję.
B11. Obóz wakacyjny
Przedostatni dzień obozu – przed nami zielona noc. 13-letnia Iza bawi się z dziećmi, te zaczynają sobie żartować z siebie nawzajem.
Tomasz: Miłosz, Ty tak szybko nie biegaj bo zaraz oderwiesz się od ziemi (wskazuje na jego odstające uszy i śmieje się).
Miłosz: Myślę, że trochę treningu i zacznę odbierać sygnały z kosmosu (śmiech).
Robert: A wykrywasz już Tomka jak się skrada po zmroku? (śmiech z czarnej skory Tomka).
Teresa:
Tomkowi nawet niewidzialność by nie pomogła. To się potknie, to w coś
uderzy. Nawet przez sen zdasz sobie sprawę, że się zbliża.
Tomasz: Ja Was tylko ostrzegam, że nadchodzę, ale sami tego chcieliście. Dziś zielona noc, więc jutro budzicie się z wąsami.
Robert: Nie strasz nie strasz, bo jeszcze uwierzymy.
Tomasz: (dotyka Teresę i krzyczy) Zgniłe jajo (i zaczyna uciekać).
Teresa: (szybko dotyka Roberta) zgniłe jajo (łapie Izę za rękę) uciekamy.
Dzieci zaczynają się ganiać. Przychodzi Weronika, a Iza zatrzymuje się koło niej.
Iza: Dzień dobry (zatrzymuje się zziajana).
Weronika: (zatrzymuje się) Hej Iza. Jak się bawisz?
Iza: Dobrze (zastanawia się), tylko mam pytanie.
Weronika: No słucham.
Iza: Jak to jest, że tutaj można się śmiać że Miłosz ma odstające uszy, a Tomek czarną skórę?
Weronika: A to cos złego?
Iza: Że tacy są? Nie.
Weronika: To dlaczego złe miałoby być naśmiewanie się z tych rzeczy?
Iza: Możemy im sprawić przykrość?
Weronika: Zakazując
żartowania z inności dajemy do zrozumienia, że ta inność czyni człowiek
gorszym. Przecież ani kolor skóry, ani odstające uszy, leworęczność,
sposób mówienia, brak nogi, czy jak ktoś Ci powie że masz twarz jak koń nie oznacza, że ktoś jest mniej wartościowym człowiekiem. Nikt nie odbiera żartów jako
próby ukazania niższości, czy krytyki, a mówiąc o podobieństwach
stwierdzamy tylko fakty. Dzięki brakowi rywalizacji nie ma parcia na
udowadnianie, że jest się lepszym od innych.
Iza: To z inwalidztwa też można się śmiać?
Weronika:
Jeśli coś da się zmienic, żeby było lepiej to świetnie. Jak nie, to nie
pozostaje nic innego jak to zaakceptować i nauczyć się z tego śmiać.
Iza: I nie zdarza się, ze ktoś szydzi z innej osoby.
Weronika: Pewnie się zdarza, ale gdy nikt nie odbiera tego w ten sposób to nie ma znaczenia. Wolni ludzie mogą śmiać się ze wszystkiego i wolni ludzie o żarty nie powinni się obrażać. Szukanie
akceptacji społecznej to domena ludzi zniewolonych, niepewnych o swoją
przyszłość. U nas nie ląduje się pod mostem gdy straci się znajomych,
pracę, czy wiarygodność w banku, bo prawem do bezpiecznego domu i
zdrowego życia objęty jest każdy mieszkaniec Ubuntu. Nie
trzeba więc zakładać masek bo system wymaga takiej postawy. Gdy ktoś
się z Ciebie naśmiewa a Tobie się to nie podoba to po prostu wygarniasz
mu co o tym myślisz, odwracasz się na piecie i odchodzisz. Poczucie bezpieczeństwa sprawiło nawet, że ludzie oduczyli się kłamać. Zwyczajnie nie ma to już sensu. W Ubuntu
ludzie nie pytają "jak się masz", "a co u Ciebie", albo "pozdrów
ciocię" jeśli na prawdę tego nie czują. Ba, mogłoby to zostać odebrane
jako obelga, bo nie jesteś szczera, a jeśli nie jesteś szczera to nie ma
sensu z Tobą rozmawiać. Prawda to informacja, kłamstwo strata czasu. Wolny człowiek nie musi kłamać. Nie
musisz szukać akceptacji, bo bez niej i tak nic nie tracisz, a nie
musząc jej szukać pozostajesz prawdziwie wierna sobie. Nie ma wstydu,
nie ma czerwienia się.
Iza: Mam nadzieję, że się tego nauczę.
Weronika: Spokojnie, w Ubuntu
nie tylko mamy czas na, ale i zachęcamy do refleksji i samodzielnego
myślenia, by w tym zgiełku napływających impulsów odnaleźć cenne
informacje i stworzyć własną tożsamość. Szczerość Ubuntan często odbierana jest jako krytyka przez ludzi spoza naszego kraju. Bo widzisz, jak ktoś powie Ci, że nie smakuje mu Twoja zupa,
to nawet nie chodzi o to że nie powinnaś się czuć urażona, ale Ty w
ogóle nie powinnaś tego odbierać jako cos negatywnego. Przecież w Twojej
kuchni najważniejsze jest to, że smakuje ona Tobie. Smak kulinarny,
muzyczny, czy co mi się w innych podoba to tylko kwestia gustu, a nie
powód do dyskusji. Żyjesz dla siebie nie dla innych, więc na koniec to Ty musisz być zadowolona.
Przychodzi Nadia.
Nadia: Cześć.
Weronika i Iza witają się z Nadią.
Nadia: Zaraz zaczynamy grać w mafię, chcesz dołączyć?
Iza: Co to?
Weronika: Bardzo ciekawa zabawa. Prawdopodobnie
wymyślona na wydziale psychologii w Moskwie. Później podobno służyła do
szkolenia szpiegów i dyplomatów. Chodzi o starcie niedoinformowanej
większości z poinformowaną mniejszością. Można poćwiczyć rozumienie mowy
ciała i pobawić się w rozgryzanie innych graczy jak detektyw w czasie
śledztwa
Nadia: Bądź próbować zwodzić innych jak szpieg na misji. Dużo śmiechu, sporo satysfakcji.
Iza: Ok.
Nadia: No to lecimy, do widzenia.
Weronika: Bawcie się dobrze, pa.
Iza: Do widzenia.
Dziewczyny rozchodzą się. Nadia prowadzi Izę.
Iza: Jak Ci poszedł konkurs chemiczny?
Nadia: W ostatnim etapie udało mi się jako pierwszej sporządzić roztwór do usunięcia zanieczyszczeń z wody i to dało mi wygraną.
Iza: Świetnie, gratulacje!
Nadia: Dzięki.
Iza: Fajnie tańczyliście. Innym chyba też się podobało, bo długo klaskali.
Nadia: Mi na pewno. Uwielbiam tańczyć (uśmiecha się z zadowoleniem). Chorełki razem układamy. A Tobie jak poszło z matmy?
Iza: Piąty wynik w mojej kategorii wiekowej.
Nadia: Fantastycznie! Jestem z Ciebie dumna.
Iza: Nawet nie stresowałam się tak bardzo.
Nadia: Mówiłam Ci, że to minie. W Ubuntu
nie chodzi o to żeby pokazać, że jesteśmy lepsi od innych, bo każdy
człowiek jest tak samo wartościowy, tylko o to żeby jak najlepiej
przysłużyć się społeczeństwo, więc wszyscy wspierają się nawzajem. Twój
sukces to nasz sukces.
Wchodzą do świetlicy.
Iza: Rozumiem to i powoli zaczynam też odczuwać.
Nadia: O to chodzi. Usiądźmy tutaj, obejrzymy rozgrywkę.
Siadają. Mistrz gry prosi by oczy otworzył Wójt,
który może ułaskawić osobę wskazaną przez miasteczko w poprzedniej
rundzie i wrzucić inną do więzienia w zamian. Po nim budzi się policjant i wskazuje na gracza, którego chce sprawdzić. Mistrz gry kiwa głową zdradzając informacje, że to członek mafii. Kolejna
budzi się wiedźma/czarownica/zielarka, która może rzucić zaklęcie i
ochronić/uratować wybraną osobę i ta nie zostanie porwana jeśli wskaże
ją mafia. Następna
budzi się mafia, a mistrz prosi by wskazali kogo dziś porywają
(ewentualnie po kolei i osoba zostaje porwana tylko gdy mafia jest
jednomyślna – oznacza że mafia musi się porozumiewać w dzień). Później
budzi się samotny mściciel, który może porwać jedną osobę na całą grę.
Ostatnia budzi się plotkarka/masażystka/przyjaciółka, która wskazuje z
kim spędza noc. Wszyscy mieszkańcy miasteczka budzą się, mistrz ujawnia,
że zniknęły 2 osoby (bez ujawniania ich roli). Miasteczko debatuje, że
mogła to być ofiara i odwiedzająca ją plotkarka, albo mściciel kogoś
porwał. Ożywiona debata, zwieńczone głosowaniem kogo wsadzają do
więzienia (porwani i więźniowie nie mają głosu). Tożsamość ujawnia dopiero ostatnia osoba z mafii, która zostaje wtrącona do więzienia lub porwana, co kończy grę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz